Z metropolitą szczecińsko-kamińskim – goszczącym w minionym tygodniu w rodzinnym Radzyniu Podlaskim – arcybiskupem Andrzejem Dzięgą rozmawia Anna Wasak.
W Święto Niepodległości nasze myśli biegną do chwili odzyskania przez Polskę wolności. Jednocześnie jednak rodzi się niepokój i pytania o dalsze losy naszej Ojczyzny. Czy odpowiedzią ma być przystąpienie do Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę, jak to zrobił ksiądz arcybiskup?
Tak, przystąpiłem i ogłosiłem to publicznie. Dziś coraz trudniej zachować w Polsce linie zbożnego rozumienia i organizowania życia społecznego, narodowego. Ci ,którzy nie są na Bożej drodze, innych za wszelką ceną chcą z niej zepchnąć. Są agresywni i nachalni, chcą zaprowadzać nie tylko w swoim życiu, swoim domu ale w całej Polsce nowy porządek. Taki, w którym dla Boga jest tylko skrawek miejsca. Nie można pozwolić na marginalizowanie Boga w naszym życiu osobistym i publicznym. Obecnie w Polsce jest to silna tendencja, aby ograniczać przestrzenie, w których jest dobro, a rozszerzać te, w których jest zło.
Czy jako chrześcijanie, którzy w życiu mają się kierować miłością, nie jesteśmy bezradni wobec agresywnego zła?
Są granica ustępowania. Przypomnijmy sobie postawę Prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Starał się być tolerancyjny, otwarty, ustępował wszędzie, gdzie mógł, ale w pewnym momencie powiedział: dość- Non possumus! Gdy ktoś sięga po sprawy Boże, uzurpuje sobie prawo do tego, co Boskie, mówiąc kolokwialnie, chce wręcz siąść na ołtarzu, mówimy : nie! Nie wolno na to pozwolić, są granice tolerancji. Nie wolno pozwalać na drwiny z Boga i bezkarne rozszerzanie zła.
Jakie mamy środki oporu wobec uzurpacji zła?
Z jednej strony są to środki zwyczajne, a więc dobre czyny, szlachetna postawa wobec drugiego człowieka na co dzień, rozwój duchowy po przez modlitwę, medytację. Innymi słowy jest to wierność Bogu, Ewangelii, Kościołowi. Jednak zwyczajne środki, które stosujemy jako chrześcijanie, dziś już nie wystarczają. Wobec ogromu zła, potrzeba nam wołania do Boga o interwencję, o Bożą opiekę, aby nasz naród pozostał chrześcijańskim.
Czy dzieło Krucjaty zakłada, że naszej Ojczyźnie należy się szczególna interwencja Boża?
Nie, ale zakłada, że to my sami jako naród- nie Niemcy, Rosjanie, czy Żydzi – odpowiadamy za naszą Ojczyznę. Skoro zwykłymi środkami sobie nie radzimy, sięgamy po środki nadzwyczajne, wołając do Boga. Stąd grupa ludzi świeckich wymyśliła Krucjatę, wzorując się na Węgrach. Obserwowałem początki tej inicjatywy, a widząc szczerość intencji, oficjalnie ją poparłem i dołączyłem do niej. Na razie przystąpienie do Krucjaty zadeklarowało kilkadziesiąt tysięcy Polaków. To bardzo mało. Polskę musimy sobie znowu wymodlić. Matka Boża chce nam w tym pomóc, ale trzeba jej to umożliwić.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad opublikowany w Tygodniku Podlaskim.